czwartek, 13 czerwca 2013

ZIMA ZA MOIM OKNEM

  Zimowy pejzaż zakradł się dyskretnie popod moje okno
Na styku nocnej czerni i bladego świtu
Rozkoszuję się tym widokiem, którego mogę dotknąć
Mroźnym powiewem, galerią bieli i błękitu

I tej ciszy, która porywa swym wielkim spokojem
W której wszystko zastyga w jakimś dziwnym bezruchu
Sunących płatków z nieba z kryształowym wzorem
I znikającej zieleni w pierzynie tego puchu

Czerwony liść jeden zapomniał się chyba
Trzyma się uparcie gałęzi jawora
I mimo smagania wiatrem wciąż dzielnie się trzyma
Jakby nie mógł uwierzyć że mu opaść pora

Dumnie wygląda na tej białej scenie
Zakochał się? Czy nie chce zapomnieć jesieni?
A może prowokuje przez swoje zawieszenie
Przeciwstawia się uśpieniu w uśpionej już ziemi?

Pomachałem mu ręką, by walczył do końca
By przetrwał wbrew logice, czy nawet wbrew przyrodzie
I niech dotrwa do pierwszego marcowego słońca
A potem niech umrze spokojnie w ogrodzie

Zimowy pejzaż zakradł się na dobre
pobielił już wszystko jak malarz wspaniale
i tylko ten liść jeden kontrastuje ciągle
polubiłem go.. niech walczy , niech walczy wytrwale

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz