Prośbę
błogą bym wciąż miał otwarte ręce
I
w te zapewnienia uwierzyć ci miałem
A
łzą diamentową płakało moje serce
Czym
tak naprawdę jest przebaczenie
Gdy
uczucie od dawna jest w poniewierce
I
wciąż podkarmiasz we mnie złe wspomnienie
A
łzą rubinową jeszcze krwawi serce
W
dziecięcej kołysce wybaczenie drzemie
Jak
piękna bajka śpią baśniowe słowa
Czy
wraz z szafirem nocy coś we mnie odmienię
Czy
tylko zabłyszczy łza szafirowa
Kto
pyta nie błądzi, lecz kto zbłądził płacze
Dopóki
w nim samym smutek nie przeminie
I
łzy nie uwolnią jego duszy tułaczej
Bo
choć żyje jest jak owad zatopiony w bursztynie
Sam
już nie wiem.. Błądzę? Czy dobrze zrobiłem
Wierząc
Ci lecz tracąc może drugą szansę
Nim
zdążyło się narodzić.. ja już je zabiłem
W
przebaczeniu dla ciebie zgubiłem szczęście własne
Kamieni
szlachetnych łzami płacze serce
Lecz
w jego środku tkwią zwykłe kamienie
Pewnie
już na wieki pozostanę w rozterce
I
będą w niej dotąd aż sam czegoś nie zmienię
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz