Trzymam w dłoniach garść wiatru z zapachem pąków sosen
Zapamiętuję barw obrazy, w pamięci je składam
Z nadzieją że to wszystko ze sobą przyniosę
Że przyniosę szelest trawy, szum drzew i cień smreka
Huk potoku, sylwetkę orła, który patrzy z wysoka
Promień słońca co przez buczyny jak przez durszlak przecieka
Urok leśnych kwiatów, działających jak balsam dla oka
To wszystko niosę..
Czego nie zmieszczę w dłoniach - w plecaku schowam
Nie bojąc się że umknąć to może z nagłą wietrzną zawieją
I słucham jak echo szepcze cicho, zaklęte w skałach słowa
A jednak słyszalne dla tych, którzy słuchać umieją
Pozostaje jednak żal gdy wrócę z tej wędrówki do domu
Kiedy mgła zamknie wspomnienia potężną czasu kłódką
Że tego co czułem w górach nie przekażę nikomu
I że radość, którą tam czerpię trwa jak zwykle za krótko
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz