W zakurzonych firanach pajęczyn ukrywają się dawne sprzęta
I jest coś magicznego w tym miejscu opuszczonym
W przedmiotach, o których się dziś już nie pamięta
Zapach pleśni i wilgoci miesza się w dziwnym bukiecie
Poszarzałe cegły tylko kształtem podkreślają czym są
Fragment historii spisany w pożółkłej gazecie
W spróchniałych belkach, które pod ciężarem dachu się gną
Stare krzesło choć ma trzy nogi by spocząć zachęca
I blaszany dzbanek, który kiedyś polewał wodą tyle rąk
Także rowerek pordzewiały, motyl- zabawka dziecięca
A krzywa szafka nocna wspomina szelest wertowanych ksiąg
Gdzieś w tym wszystkim uciekło mi coś bardzo cennego
Coś co pozostawił gdzieś w jakimś miejscu każdy z nas
I tylko zadaję sobie pytanie: Co jest w tym niezwykłego?
Jak w tym rozbitym zegarze odliczającym niegdyś cenny czas
Przechadzam się po tym strychu cicho i w milczeniu
Jak w wyjątkowym muzeum czuję ogrom ciężaru starości
W matowym lustrze odbija się moje ja w przemyśleniu
poszukuje śladów tych moich przemyconych z przeszłości
Przymykam drzwi do tego jakby w półśnie miejsca
Jeszcze raz ogarniam wzrokiem to co półmrok kryje
Jak utraconą miłość, z mojej woli wyrzuconą z serca
Zamknę to na tym strychu.. I niech tutaj żyje
I jest coś magicznego w tym miejscu opuszczonym
W przedmiotach, o których się dziś już nie pamięta
Zapach pleśni i wilgoci miesza się w dziwnym bukiecie
Poszarzałe cegły tylko kształtem podkreślają czym są
Fragment historii spisany w pożółkłej gazecie
W spróchniałych belkach, które pod ciężarem dachu się gną
Stare krzesło choć ma trzy nogi by spocząć zachęca
I blaszany dzbanek, który kiedyś polewał wodą tyle rąk
Także rowerek pordzewiały, motyl- zabawka dziecięca
A krzywa szafka nocna wspomina szelest wertowanych ksiąg
Gdzieś w tym wszystkim uciekło mi coś bardzo cennego
Coś co pozostawił gdzieś w jakimś miejscu każdy z nas
I tylko zadaję sobie pytanie: Co jest w tym niezwykłego?
Jak w tym rozbitym zegarze odliczającym niegdyś cenny czas
Przechadzam się po tym strychu cicho i w milczeniu
Jak w wyjątkowym muzeum czuję ogrom ciężaru starości
W matowym lustrze odbija się moje ja w przemyśleniu
poszukuje śladów tych moich przemyconych z przeszłości
Przymykam drzwi do tego jakby w półśnie miejsca
Jeszcze raz ogarniam wzrokiem to co półmrok kryje
Jak utraconą miłość, z mojej woli wyrzuconą z serca
Zamknę to na tym strychu.. I niech tutaj żyje
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz