Po
wzburzonym oceanie myśli żegluję
Daję
się ponieść na jego falach
I
choć w sercu jego sztorm czuję
Zatrzymuję
smutek Jak falochron na palach
Bo
burza kiedyś się skończyć musi
Kiedyś
nadejdzie taka cisza głucha
Która
rozbić potrafi to co mnie tak dusi
Która
tylko ciepłych pragnień serca słucha
I
zatopię się cały w tej ciszy
Posłucham
szeptu wiatrem gnanego
I
wiem, że w nim dusza usłyszy
Powiew
i oddech słowa miłosnego
Póki
co jednak dalej żegluję
Dam
się deszczowi jak batem wysmagać
Być
może kiedyś gorzko pożałuję
Lecz
nie umiem o Twą miłość błagać
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz