Stanąłem..
i wprost oniemiałem..
Była
tam filiżanka do kawy
Taka,
jakiej dotąd nie widziałem
Zupełnie
jak witraż zrobiona
Żadnego
wzoru nie miała
Z
kolorowych szkiełek sklejona
Przyciągała
mnie i wołała
Zakupiłem
więc tę filiżankę
Przyniosłem
zaraz do domu
I
pokochałem ją jak kochankę
Miłością
nieznaną nikomu
Gdy
kawę w niej zaparzyłem
Ogrzała
natychmiast me dłonie
Łyk
kawy pierwszy wypiłem
Czując,
że serce znów płonie
W
witrażu kolorowych szkiełkach
Widzę
i czuję Twoją duszę piękną
Z
dymem unosi się wspomnień mgiełka
A
szepty twoje znów w sercu miękną
Wszystko
jest w tym witrażu
Oczy,
włosy i usta twoje
I
nabiera coraz mocniejszego obrazu
Chwila
gdy byliśmy tylko we dwoje
Ilekroć
sięgam po tę filiżankę
Przypominam
sobie Ciebie od razu
Zawsze
w sercu jedyną kochankę
Zaklętą
we mnie i w tym dziwnym witrażu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz