Granatowo- stalowe niebo zawisło jak zwiastun nieszczęścia
W dali drzewami targają dziwne chłodne dreszcze
I tylko strzec przygotowuje się do swojego odejścia
Nie ma w nim strachu ani nerwowości,
Uklęknął przed śmiercią , dłonie w modlitwie złożył
Widać, że to koniec już jego starości
I że wystarczy mu już wieku do którego dożył..
Śmierć…
Choć w dłoni trzyma kosę nie jest przecież katem
Nie chce starca skrzywdzić wiec palcami zasłania
Jego oczy by w spokoju pożegnał się z tym światem..
Bo od księgi losu nie ma odwołania
Ma wzrok tak stanowczy choć dotyk jej dłoni
jest ciepły i delikatny jak całus najsłodszy
Jeszcze dłonią lekko musnęła go po skroni
By nie bał się iść za nią i by stąd teraz odszedł
Widać też, że jej przyjście nie jest zaskoczeniem
Że ów człowiek wiedział .. i wyszedł na spotkanie
I jedno co mnie uderza.. to, to wielkie milczenie
W którym łączy się razem życie z umieraniem..
Tak ..To chyba jednak nie dzień lecz zmierzchanie
Bo cień ukrył się ..gdzieś w polnym ściernisku tuż po żniwie
Plon zebrany… wiec kolej jest na śmierci stanie
I zakończyć swoje życie , zakończyć szczęśliwie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz